Yamile w młodości wyemigrowała do USA z bardzo słabą znajomością języka angielskiego. Nigdy nie podejrzewała, że wymyśli wynalazek, który pomoże tysiącom niemowląt na całym świecie.
Dziewczyna opanowała angielski tak dobrze, że kilka lat później otrzymała tytuł doktora w dziedzinie inżynierii, a to był dopiero początek niespodzianek.
Po parę lat później wyszła za mąż i zaszła w ciążę. Niestety wykryto u niej stan przed-rzucawkowy i lekarz zdecydował o cesarskim cięciu aby ratować jej życie. Jej syn Zachary urodził się jako wcześniak w 28 tygodniu ciąży. Kiedy odkryła, że wcześniaki dzięki dotykowi mniej cierpią przy bolesnych zabiegach, nie mogła znieść, że musi pozostawić swoje maleństwo same na noc w szpitalu.
Po powrocie do domu, zabrała się do zmywania naczyń. Wtedy spojrzała na swoje rękawice i wpadła na genialny pomysł.
Całą noc spała z rękawicami gumowymi blisko ciała, tak aby przesiąkły jej zapachem. Nad ranem wsypała do nich ziarno, a końce związała. Kiedy wieczorem przyszło jej się kolejny raz rozstać z synkiem, położyła wokół niego rękawice, tak aby wydawało mu się, że wciąż jest przy nim mama.
Pielęgniarki zauważyły, że Zach był spokojniejszy i spał znacznie lepiej tej nocy. Yamile zrobiła więc wersję tej rękawicy miękkiego z pluszu. Maluch rósł według planu, a odkryty przez mamę wynalazek znacznie ułatwiał mu pobyt w szpitalu, aż do pewnej nocy…
Tej nocy tropikalny sztorm Alisson uderzył w miasto, zalewając szpital i odcinając zasilanie. Małżeństwo bez skutku usiłowało dodzwonić się do szpitala. Wiedzieli, że muszą pojechać uratować synka. Pokonali 7 pięter w ciemnościach. Odnaleźli synka, podczas gdy Yamile tuliła go na rękach, jej mąż dostarczał mu tlen ręczną pompką.
Trwało to 5 godzin, dopóki nie przetransportowano maleństwa do innego szpitala. W tym czasie kobieta modliła się o życie synka, obiecała, że jeśli Zach przeżyje ona uratuje tak wiele noworodków jak tylko będzie mogła.
Po 5 miesiącach, podczas których Yamile cierpliwie każdego wieczoru owijała go w rękawice, jej syn wreszcie pojechał do domu.
Po trzech tygodniach ze szpitala zadzwoniła jedna z pielęgniarek, zapytała czy Yamile może zrobić podobne rękawiczki dla całego oddziału. Kobieta zdała sobie sprawę, że to jest właśnie ta chwila kiedy może dotrzymać złożonej obietnicy. Przez trzy lata dopracowywała produkt tak by spełniał wyśrubowane wymogi szpitalne. Założyła własną firmę, a pluszową rękawicę nazwała po synu Zaky.
Mineło 13 lat a Yamile dalej prowadzi firmę w pojedynkę, bez ani jednego pracownika. W tym czasie wyprodukowała ponad 50 000 rękawiczek, wiele z nich oddała za darmo ludziom w potrzebie. W zeszłym roku przezwyciężyła również raka obu piersi ? miała podwójną mastektomię. Mówi, że pomaganie wcześniaką to jej życiową misją.
Badania pokazały, że u dzieci używających Zacky nie odnotowano żadnych przypadków bradykardii czy bezdechu. Yamile podkreśla, że największym problemem jest to, że wielu rodziców nie wie o tym produkcie.